WYCIECZKA




DZIEŃ PIERWSZY - SMAK PRZYGODY

Pociągiem retro do Chabówki albo raczej spotkaniem z pociągami retro w Chabówce, zaczęła się nasza przygoda z Tatrami. Stare lokomotywy i wagony z drewnianymi siedzeniami wywołały niemałą konsternację wśród uczniów klas 4b i 6c.

Jednak prawdziwym hitem wycieczki okazał się spływ Dunajcem. Ubrani w kolorowe kapoki i usadowieni na dziwnych tratwach, przez 2 godziny byliśmy uczestnikami oryginalnego slalomu wzdłuż piętrzących się skał, bogatej roślinności i rowerzystów jadących ścieżką już po słowackiej stronie, gdyż jak powiedział nam flisak, Dunajec stanowi naturalną granicę pomiędzy naszymi krajami.

Zanim w uroczym hoteliku usiedliśmy do pysznego obiadu, nasze nogi powędrowały na spacer do kamienistego wąwozu Homole. Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi zakończyliśmy na placu zabaw pierwszy dzień wycieczki, niecierpliwie czekając na niespodzianki, jakie jeszcze na nas jutro czekają.



DZIEŃ DRUGI - TURBACZ ZDOBYTY!!!

Drugi dzień naszej szkolnej wycieczki okazał się Dniem Zdobywców Turbacza! I choć początkowo niektórym z nas cel naszej wędrówki jawił się niczym fatamorgana, to, schodząc z tego liczącego 1310m n.p.m. szczytu, wszyscy już wiedzieli, jak smakuje trud górskiej wspinaczki zaprawionej nutką raz po raz nachodzącym nas zwątpieniem. Raźno schodziliśmy w dół, bo już z dala wdzierał się w nasze nozdrza smakowity zapach obiadu. I choć wielu z nas marzyło już tylko o kąpieli i chłodzie pościeli, to jednak zdecydowaliśmy się podzielić resztki naszych sił między plac zabaw, a stół do tenisa. Licząc na kolorowe sny każdy z nas przytulił się do poduszki, leniwie mrucząc górską kołysankę, która wciąż jeszcze grała w naszych turystycznych sercach.


POŚRÓD KROPEL DESZCZU... DZIEŃ PEŁEN WRAŻEŃ

Trzeci dzień naszej przygody z Gorcami rozpoczęliśmy od wizyty na gotyckim zamku z XIV wieku w Czorsztynie. Niejeden chłopak żałował, że nie był rycerzem w tej warowni! Nieco odmiennego zdania były dziewczyny, które trochę zdziwione były surowym widokiem tych ruin. Trochę szkoda było nam zostawić to spotkanie ze średniowieczem, ale już w bacówce nieopodal zamku, czekały na nas prawdziwe, zgodne z oryginalną recepturą, najprawdziwsze oscypki. Zapachniało nimi w naszym autokarze! Oj, zapachniało!!!

Zjeżdżając z bacówki zobaczyliśmy Zespół Elektrowni Wodnych w Niedzicy. Naszą uwagę przykuło dziwne malowidło widoczne na koronie zapory. Okazało się, że daje ono niezwykły trójwymiarowy efekt, widoczny dopiero na zrobionym zdjęciu. Musieliśmy trochę pospieszyć się ze zrobieniem tych niezwykłych zdjęć, bo już na Zalewie Czorsztyńskim czekał na nas HARNAŚ, statek wycieczkowy, którym opłynęliśmy ten piękny akwen wodny, wysłuchując jednocześnie jego ciekawej historii. A za granicą czyli na Słowacji, mieliśmy spotkanie ze "skrzydlatym mnichem", czyli bratem Cyprianem, który przed wiekami opracował pierwszy zielnik,a także zbudował maszynę latającą. Nie spotkało go jednak za to uznanie u przełożonych.

Ten ciekawy i pełen wrażeń dzień zakończył się w Szczawnicy, gdzie najpierw degustowaliśmy miejscowe lody, a potem próbowaliśmy smaczne lecznicze wody w miejscowej pijalni wód.

Wieczorem, jak zawsze, zjedliśmy pyszny obiad i mieliśmy już nadzwyczajną energię do dalszych gier i zabaw w ośrodku. Kolejny raz prognoza pogody idealnie wkomponowała się w nasze dzisiejsze zajęcia, którym podsumowaniem były wieczorne zajęcia w grupach.Na deser specjalną nagrodą za trudy minionego dnia była pyszna pizza.


„TA KARCZMA RZYM SIĘ NAZYWA”

Tym znanym cytatem z ballady Adama Mickiewicza rozpoczęliśmy czwarty dzień naszej górskiej przygody, wiedząc, że ten codzienny, obfity śniadaniowy szwedzki stół, kończy nasz pobyt w Zajeździe Czorsztyńskim. I choć z łezką w oku żegnaliśmy uroczy hotelik, ochoczo ruszyliśmy na spotkanie z przygodą.

Zwiedzanie zaczęliśmy od „zapachu historii", czyli drewnianego kościółka w Dębnie, gdzie wysłuchaliśmy ciekawej historii o nim. Patrząc na liczący ponad 500 lat wystrój, ciekawą architekturę budowli, doskonale dopasowane współczesne elementy, nie dziwiliśmy się, że ta perełka z XV wieku została wpisana do światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Pożegnawszy to średniowieczne dzieło, wyruszyliśmy na spotkanie z zabawkami. I choć chyba nikt z nas nie pamięta świata drewnianych koników - to Muzeum Zabawek w Stryszawie przeniosło nas wiele lat w przeszłość. Niemałą frajdą okazało się własnoręczne malowanie ptaszków z drewna oraz zabawa w ogrodzie pełnym dużych, drewnianych zabawek. Nasz czas zabawy podzieliliśmy pomiędzy drewnianego konia na biegunach, karetę zaprzężoną w drewniane konie i wędrujące olbrzymie drewniane ptaki.

Zostawiając wspaniałą zabawę ruszyliśmy do Rzymu. Nie trzeba było przekraczać granic, a już zasiedliśmy do smakowitego jadła w karczmie o nazwie RZYM. Z ulgą przyjęliśmy wiadomość, że nie spotkamy już tu Mefistofelesa.

Ostatnim etapem naszej wycieczki były Wadowice, gdzie pamięć św. Jana Pawła II zaprowadziła nas nie tylko do Jego kościoła parafialnego, ale też na słynne, smakowite kremówki.

Tęskno spoglądaliśmy już w stronę Rybnika, bo choć wycieczka była wspaniała, to był już najwyższy czas wracać do domu, choć wszyscy zgodnie stwierdzili : „Szkoda, że nasza wycieczka nie trwała tak długo, jak Zielona Szkoła."



Wychowawczynie klas 4b i 6c wraz z opieką